Nie jesteś zalogowany na forum.
Strony: 1
Wykręt:
"...do dziś historycy spierają się odnośnie momentu zakończenia starożytności: czy był to deszcz złota czy może moment upadku świetności elfiego imperium. Mimo, że drugie wydarzenie wydaje się bez porównania większe w kontekście społecznym, nie można pomijac wagi pierwszego z powodu aspektu magicznego. "Deszcz złota" był największym magicznym wydarzeniem do czasu Fali Antymagii wywołanej przez sługi Stwócy erę później. "Deszcz złota" (nazywany również falą uzdrowienia) implikował powstaniem "źródeł" (aspektu charakteru wpływającego na aurę magiczną) oraz zapoczątkował psionikę na całym świecie.
Za to wykorzystanie działa Talos raz na zawsze zniszczyło elfią potęgę, z pewnością kończąc pewien etap historii.
W obu tych wielkich wydarzeniach brali udział ci sami wielcy bohaterowie swoich czasów (i zarazem pierwsi psionicy): Anamesh Drall, Varian, Vladimir oraz Furion/Garion (do dzisiaj nie wiadomo jak nazywał się słynny przywódca nieustraszonej drużyny). Wiadomo, że Anamesh został później jednym ze sług Narosa (Era I), a jeszcze później tzw. prawdziwym magiem (Era II), można go uznac za jedną z najpotężniejszych jednostek drugiej ery.. Vladimir zginął podczas akcji na stacji Talos, uznany przez resztę za zdrajcę. Furion/Garion aktywnie wspierał ludzkośc do końca swojego długiego życia (prawie 300 lat, długo nawet jak na półelfa), został zapamiętany jako biegły polityk i wojownik.
Jedynie los Variana pozostaje nieznany. Współczesne badania pokazują głęboką wyrwę przestrzenną, której czas i miejsce powstania pasują do rozbicia się statku odlatującego ze Stacji Talos. Bycmoże Varian został pierwszą istotą która nie tylko opuściła szósty świat, ale może i całe uniwersum..."
- Nasirze, kolacja ci wystygnie!
- Już idę, mamo! - chłopiec wyłączył holograficzną książkę i przeklinając w myślach jutrzejszą klasówkę z historii wyszedł ze swojego pokoju.
Do przyległego do izoltacki pomieszczenia niedbałym krokiem wszedł wysoki, już nieco posiwiały mężczyzna po czterdziestce – doktor Marek Pawłowski. W środku czekał już jego asystent, Piotr Trzcina, oglądając przez lustro weneckie nowego pacjenta – rosłego, dobrze zbudowanego mężczyznę, przytwierdzonego elastycznymi pasami do ogromnego łoża.
- To ten "średniowieczny" – zaczął asystent – pacjent 37.
Doktor Pawłowski zajrzał do swojego niezawodnego notesika i naniósł należytą poprawę. Spodobało mu się określenie "średniowieczny".
- Co z nim? - spytał.
- Z początku bełkotał bez sensu, jakby mówił w innym języku. Później zaczeliśmy się dogadywac. Przedstawił się jako Varian, a później jako Kaerion – już innym głosem. Oczywiście dokumentów nie miał. I brak trafień w rejestrze zaginionych.
- Prawda, że miał miecz i zbroję? Skąd się wziął?
- Tak, byli świadkowie. Menele. Podobno pojawił się znikąd na starym mieście. Ale wie pan... Policjant z izby mówił, że nie mieścili się w skali alkomatu.
Pawłowski zerknął krótko na Variana/Kaeriona.
- Schizofrenia paranoidalna – zawyrokował – podajcie to co zwykle.
- Nawet go pan nie obejrzał! – oburzył się asystent.
- Nie muszę. To nie pierwszy i niestety nie ostatni świr jakiego widzę. Co z jego rzeczami?
- Zbroja na allegro. Licytacja zaraz się zacznie.
- Zysk po równo?
- Jak zwykle, szefie – uśmiechnął się asystent.
- A miecz?
- Policja zarekwirowała, że niby niebezpieczne.
- Jebani złodzieje...
Trzydzieści minut później do izolatki weszło dwóch pielęgniarzy, by zrobic pacjentowi zastrzyk silnego środka psychotropowego. Żaden z nich nie zauważył, że rana po nakłuciu błyskawicznie i samoistnie się zagoiła. Ot, kolejny pacjent szpitalnego oddziału psychiatrycznego w Tworkach.
Offline
Strony: 1
[ Wygenerowano w 0.017 sekund, wykonano 9 zapytań - Pamięć użyta: 595.59 kB (Maksimum: 662.92 kB) ]